Domki jak malowane

Najbardziej lubię, jak zaskakuje mnie coś, co mam pod nosem. Odkryte przez przypadek. Jak ja się wtedy nadziwić nie mogę, że jak to? Że co? Że tak blisko, za rogiem? Że takie fajne miejsce, a ja tyle lat tu mieszkam i o nim nie wiedziałam! Tak było właśnie z Hengistbury Head i plażą Mudeford Sandbank tuż obok. Odkryłam to totalnie przez przypadek (swoją drogą, o ile życie jest fajniejsze, jak nim czasem przypadek taki rządzi ;)) ot jakaś fotka na Instagramie, tylko sprawdziłam gdzie to, a tu taka niespodzianka! Co najlepsze, faktycznie jest to 5 min drogi od plaży, na którą jeździmy najczęściej! Czasem sobie myślę, że właśnie po to jest ten blog, żeby tacy jak ja, zajrzeli tu, zobaczyli kilka fotek i pomyśleli muszę to zobaczyć, przecież to rzut beretem”.

Dlaczego miejsce to, tak nas urzekło? Chyba klimat tych domków, jak z obrazka zrobił swoje. Takie uczucie, kiedy patrzysz, bierzesz oddech i myślisz sobie ahhh… jak wspaniale byłoby pomieszkać trochę w takim domku nad brzegiem morza”.

Majowa niedziela.
Fajne jest to, że na samą plażę Mufeford Sandbanks, nie da się dojechać autem. Można promem z Christchurch, można kolejką z parkingu, rowerem lub jak my spacerem. Zajmuje to jakieś pół godziny, jeśli wybierzemy ścieżkę, taką polem trochę, zaraz przy zatoce Christchurch Harbour. Dłużej zejdzie, kiedy pójdziemy drogą asfaltową, dobrą dla rowerów albo gdy masz ze sobą wózek.
My wybraliśmy tą pierwszą. Samochód zostawiliśmy na parkingu przy Hiker Cafe i poszliśmy drogą, trzymając się lewej strony, mijamy Hengistbury Head Visitor Centre. Po jakimś czasie droga odbija w prawo i wtedy wybraliśmy wspomnianą ścieżkę dla pieszych, która prowadzi dalej prosto. Z jednej strony mijamy zatokę, a w oddali ukazują nam się kolorowe, plażowe domki. Niby zwykłe domki a widok jest naprawdę nieprzeciętny. Na końcu plaża, cicha i spokojna, bez tłumów, o białym, miałkim piasku. Chociaż dzień nie zapowiadał się najlepiej, a już na pewno nie sprzyjał plażowaniu, to szybko pogoda poprawiła się, wyszło słońce i do końca już dopisywała.

Nie lubię oglądać filmów dwa razy, nie lubię się wracać (o zgrozo, jeśli się pomyli szlak) ani też, o ile to tylko możliwe, wracać tą samą drogą. Wracamy więc inną, bo się da. Z plaży na wzgórze Hengistbury Head, gdzie oko cieszy widok na zatokę, plażę, domki, morze, następnie mijamy małe jeziorko, wtopione we wzgórze i dalej w dół od strony plaży aż do parkingu.

Szczerze polecam taki nieśpieszny spacer, nie jest to bezczynne leżenie na plaży, ale też nie wysiłkowy trekking. Dobrze jest poświęcić kilka godzin, przejść się po plaży, wspiąć na wzgórze, podziwiać widoki, bo jednak zawsze to jakaś aktywność.

Mapka jak dotrzeć oraz jak wyglądała nasza trasa:

 

Więcej zdjęć, zapraszam tu —> GALERIA

Pozdrawiamy i do następnego!

 

One Response

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *