Kolejna przeprowadzka!

Zmiany są dobre.

Zmiany są dobre, pozwalają nam nie stać w miejscu, zacząć od nowa, dają możliwości i inne perspektywy. Lubię zmiany. Wiem, że niektórzy cenią sobie spokój i stabilizację w życiu, niektórzy pewnie by wiele za to oddali.
Naszły nas niedawno takie refleksje, że w naszej rodzinie właśnie nastała największa stabilizacja do tej pory. Niedawno dostaliśmy stałą rezydenturę, wiemy, że chcemy mieszkać w Kanadzie. Wojtek ma stabilną pracę, ja swój pomysł na siebie, Jaś uwielbia szkołę. Czyli jakby trochę zaczęło robić się nudno, po tych wszystkich latach przeprowadzek, wyjazdu z Polski, później z Europy, starania się o wizy, pozwolenia, pracę. Na każdym kroku udowadnianie, że jest się dobrym, wystarczającym…
I tak oto po tych wszystkich przejściach, niepewnościach i zawirowaniach, po tych prawie 10 latach wspólnego życia, jesteśmy tu, uwielbiamy to miejsce, ten kraj i swoje życie. Czyli jakby dopięliśmy swego w pewnym sensie, aż tu nagle nachodzą nas przemyślenia, że być może zrobiło się nudno? Może ktoś pomyśli, że chyba jesteśmy niepoważni, no ale co zrobić, kiedy najwidoczniej jesteśmy ludźmi, którzy potrzebują stałych wrażeń, pewnego poziomu ekscytacji w życiu i wiecznego dążenia do czegoś.
I tak dwa dni po naszych refleksjach, otrzymujemy maila od właściciela naszego mieszkania, że chciałby się spotkać i porozmawiać o naszej i jego przyszłości dotyczącej tegoż właśnie mieszkania. Bo w zasadzie on chciałby je sprzedać, ale nie wie kiedy. Liczy się z tym, że to nasz dom, nasz syn ma tu szkołę i zadomowione sąsiedztwo. Że mógłby sprzedać mieszkanie, wraz z lokatorami, ale różnie może być z nowym właścicielem, mogą zmienić się warunki najmu. Wg niego, najlepszym rozwiązaniem i dla niego i dla nas byłaby sytuacja, gdybyśmy to my kupili to mieszkanie, nawet po niższej cenie niż rynkowa, bo bez pośredników wtedy.
I wszystko się zgadza, gdyby nie to, że ani nie mamy takich funduszy, żeby je kupić, ani nawet wcale byśmy nie chcieli tego robić. To mieszkanie warte jest jakieś $800 tys. W takiej cenie można kupić dom około 30-40 km od Vancouver i raczej myśleliśmy, żeby w przyszłości tak właśnie zrobić. W sensie kupić dom może tańszy, ale nie mieszkanie i nie w Vancouver, bo nas na to nie stać.
O naszym mieszkaniu pisałam już na początku. Mieszkamy tu ponad dwa lata, czyli od samej przeprowadzki do Kanady. Jak wygląda i jak na nie trafiliśmy, opisywałam tutaj –> Miszkanie w Vancouver”.
Bardzo je lubimy, jest dla nas wystarczające, w świetnym sąsiedztwie i niezłej lokalizacji. Ma dobry standard, na dole sklep i drogerię z apteką, Wojtek dojeżdża do pracy 40 min, a Jaś ma 5 min do szkoły piechotą.

Jakie mieliśmy plany?

Plan był taki, że chcemy tu zostać przynajmniej do wiosny przyszłego roku. Jaś chodzi do małej szkoły i w tym momencie jest w najstarszej klasie, więc i tak czeka go zmiana. Nie chcieliśmy mu fundować dodatkowych stresów związanych z przenoszeniem do szkoły w trakcie roku szkolnego itd., jeśli to nie jest konieczne. Zastanawialiśmy się nad zmianą mieszkania, może kupnem czegoś, ale najlepiej, gdyby było to w dogodnym dla nas terminie i zgrało się z zakończeniem roku szkolnego.
Nasza sytuacja mieszkaniowa wygląda cięgle bez zmian. Zaraz po tym, jak się poznaliśmy, wynajmowaliśmy mieszkanie we Wrocławiu. Po ślubie i kiedy zaszłam w ciążę, postanowiliśmy, że będzie najtaniej zamieszkać u teściów na wsi i tam mieszkaliśmy przez ok. 2,5 roku. Później zapadła decyzja, że pora się trochę usamodzielnić i znów przeprowadzka do Wrocławia, na całe 1,5 miesiąca. Wtedy to niespodziewanie pojawiła się oferta pracy w Anglii i tam wylądowaliśmy.
W UK, przez ponad 4 lata mieszkaliśmy w 3 miejscach. Na początku w mieszkaniu, a następnie w domkach szeregowych (townhouse). A później to już Kanada i mieszkanie, w którym jesteśmy teraz. Także sami widzicie, przez ostatnie 10 lat przeszliśmy przez 7 miejsc zamieszkania, czyli średnio wypada ok. 17 miesięcy na jedno :D Ja to już czuje w kościach, że jak jesteśmy dłużej niż 2 lata w jednym miejscu to zaczyna się robić nudno :D
Jednak do rzeczy. Zaraz po mailu od naszego landlorda, szybko zabrałam się za sprawdzanie ofert nieruchomości w naszej okolicy. Myślę, że lepiej zacząć szukać wcześniej i przeprowadzić się na swoich zasadach, niż mieć nóż na gardle, gdy właściciel wypowie mieszkanie, bo akurat znajdzie mu się kupiec. A wtedy to już wiadomo, bierze się, co jest.
Przeglądając Craiglist, czyli tutejszy portal ogłoszeniowy, natknęłam się na ofertę mieszkania 2 bedroom (czyli dwie sypialnie). Było napisane, aby skontaktować się telefonicznie albo przyjechać do biura, bo mają też inne oferty mieszkań. Także, szybka akcja i jedziemy.

Pisałam już o tym wcześniej, że zarówno tu, jak i w Anglii wielkość mieszkania mierzy się ilością nie pokoi a sypialni. Co ciekawe, dwie sypialnie może mieć małe mieszkanie z salonem, kuchnią i łazienką, ale też dwie sypialnie może mieć dom, który ma salon, kuchnie, 3 łazienki, biuro, den i zagospodarowaną piwnicę. Kiedy pokój jest sypialnią? Kiedy ma wbudowaną szafę (closet), inaczej sypialnią go nie nazwiemy (może to być wtedy den, office itp).

Fraserview Co-op Homes

Na miejscu okazało się, że oferta dotyczy nowo wybudowanych domków szeregowych i mieszkań. Wszystko działa w systemie co-op.
Ogólnie co-op housiung (cooperative housing) to jakby spółdzielnia mieszkaniowa. Można to porównać do mieszkań TBS w Polsce. Czyli po wykupieniu jakiegoś procentu udziałów, mieszkanie staje się w części naszą własnością. W Vancouver też to działa na podobnej zasadzie. Domy i mieszkania zostały wybudowane przez organizację non-profit z pomocą rządu i z założenia ceny miesięcznego czynszu są niższe niż kwoty wynajmu na rynku.
Na początku trzeba wykupić shares (udziały), co sprawia, że stajemy się członkami wspólnoty. Nie są to duże kwoty i w momencie wyprowadzki, całość jest zwracana. W zależności od wielkości nieruchomości należy zapłacić od $2 tys. za mieszkanie 2 bedroom do $3,5 tys. za 3 bedroom townhouse.
Mieszkać możemy, jak długo chcemy, co oznacza, że nie ma nad nami właściciela, który np. chce sprzedać nieruchomość. Dodatkowo mamy prawo głosu, jesteśmy częścią społeczności, wiec mamy realny wpływ na to, co się dzieje w sąsiedztwie. Brzmi dobrze? Wg nas jest to świetne rozwiązanie dla rodzin, które nie mogą lub nie chcą kupić domu. Daje to swojego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, bez ryzyka nagłej wyprowadzki. Można także związać się z jakimś miejscem i być częścią społeczności, czyli zupełnie inaczej gdy wynajmujemy od kogoś. Aby móc zamieszkać w tym systemie mieszkaniowym, należy aplikować i spełniać warunki i zostać zaakceptowanym.

3 Bedroom Townhouse

Z założenia jechaliśmy tam oglądać mieszkanie 2 bedroom. Jednak okazało się, że ceny faktycznie są trochę niższe niż na rynku. Mieszkania 2 bedroom są w cenach $2100 i $2200, natomiast 3 bedroom townhouse kosztuje $2350 miesięcznie. Zaznaczam, że teraz za nasze 2 bedroom płacimy $2300. Bardzo spodobała nam się wizja dodatkowego pokoju, który moglibyśmy przeznaczyć na biuro. Ja codziennie pracuje w domu, a i Wojtkowi też bardzo często się to zdarza. Wiele razy rozmawialiśmy o tym, że przydałby się jeszcze jednen pokój.
Obejrzeliśmy dostępne mieszkanie oraz jeden townhouse, który był domem pokazowym i zdecydowaliśmy się aplikować… o townhouse!
Jest on co prawda wielkości 1189 sq ft, czyli ok. 110m2 jednak całość jest rozłożona na 3 poziomach, co w zasadzie sprawia, że dom jest raczej kompaktowy.
Na pierwszym poziomie, zaraz po wejściu jest salon połączony z aneksem kuchennym, na drugim dwa pokoje, łazienka, wbudowana szafa oraz pralka i suszarka a na trzecim główna sypialnia z walk-in closet (szafa, do której się wchodzi), łazienka i dodatkowa szafa.
Jeśli chodzi o wyposażenie, to są podstawowe sprzęty AGD: lodówka, kuchenka z okapem, zmywarka, pralka oraz suszarka. Dodatkowo do każdego domu przynależy jedno miejsce w parkingu podziemnym oraz zamykana komórka lokatorska.
Tak przedstawia się plan oraz zdjęcia z domu pokazowego:

Okolica Fraserview Riverside

Jeśli chodzi o lokalizację, to jest dla nas wystarczająco dobra. Co prawda będę musiała podwozić Jasia do szkoły ok. 15 min, ale zależy nam na tym, żeby chodził tam ten ostatni rok. Wojtka natomiast podrzucimy po drodze na Skytrain, więc czas jego dojazdu do pracy się nie zmieni . Okolica trochę różni się od tej zamieszkałej przez nas teraz. Domy zlokalizowane są przy samej południowej granicy miasta nad rzeką Fraser. W pobliżu są parki, place zabaw, piesze i rowerowe trasy, restauracja, a nawet molo. Bardzo cicha i spokojna okolica. W pobliżu buduje się wiele nowych bloków i domów, więc sąsiedztwo prężnie się rozrasta.

Jak zamieszkać w Fraserview Housing Co-op?

Aby móc zamieszkać w tym systemie mieszkaniowym, należy spełniać warunki, aplikować i zostać zaakceptowanym.
Kwalifikacje:

  • być obywatelem Kanady lub mieć status stałego rezydenta
  • miesięczna opłata za mieszkanie nie może przekraczać 30% dochodu brutto
  • wielkość mieszkania (ilość sypialni) musi odpowiadać ilościom członków rodziny, czyli para może wynająć maksymalnie 2 bedroom, para z dzieckiem może 3 bedroom
  • należy mieć dobrą historię kredytową oraz referencje
  • mieszkać i pracować w Vancouver co najmniej 3 lata- z tym że ten punkt nie jest obligatoryjny i decyzja należy do zarządcy.

Jeśli o nas chodzi, pierwszy raz spotkaliśmy się z taką możliwością i taką formą mieszkania w Vancouver. Wydaje nam się to świetne rozwiązanie i trochę ułatwiłoby nam życie. Moglibyśmy mieszkać tam dopóty, dopóki nie kupimy czegoś swojego i przeprowadzić się w dogodnym dla nas momencie, np. nie kolidując z rokiem szkolnym. Townhouse oglądaliśmy w sobotę, a ponieważ zbliżał się koniec miesiąca, aplikację wraz ze wszystkimi potrzebnymi dokumentami mieliśmy gotowe już na poniedziałek. Z nadzieją, że do końca miesiąca dadzą nam znać czy się zakwalifikowaliśmy, aby móc wypowiedzieć mieszkanie z 30 dniowym okresem wypowiedzenia (październik) i od listopada zamieszkać w nowym miejscu.
Jakie dokładnie dokumenty są wymagane?

  • aplikacja, w której podajemy nasze dane, ostatnie adresy oraz nazwiska i nr. telefonu osób, do których będą dzwonić po referencje
  • należy udowodnić dochód na gospodarstwo domowe, w postaci zeszłorocznych zeznań podatkowych
  • wyciąg z banku z 3 ostatnich miesięcy
  • umowa o pracę lub dowód wynagrodzenia z 3 ostatnich miesięcy
  • opłatę za udziały w postaci bank draft (rodzaj czeku)

Przeprowadzka!

Odpowiedź dostaliśmy w sobotę (w ciągu tygodnia musieliśmy dostarczyć bank draft, bo nasz bank nie wystawia tego od ręki). Zadzwonili z gratulacjami i wiadomością, że zostaliśmy zaakceptowani. Dostaliśmy mailowo umowę a 30 października mamy spotkanie z zarządcą w celu dopełnienia wszystkich formalności i otrzymania kluczy. Z właścicielem naszego mieszkania jesteśmy umówieni na oddanie kluczy 1 listopada, także mamy jakieś 1,5 dnia na przeprowadzkę i posprzątanie mieszkania, ale damy radę! Zawsze dajemy :)

A może ktoś z Was mieszka w Vancouver lub okolicach i niedługo zamierza szukać mieszkania? Jeżeli też Wam się wydaje, że mieszkania w co-op to fajna sprawa, to mam dobrą wiadomość! Niedługo zostanie ukończona druga część mieszkań i domków koło nas-Tower Homes, tego samego dewelopera. Jeżeli jesteście zainteresowani to zapraszam na stronę Fraserview Co-op Homes, tam można się zarejestrować i jak tylko mieszkania będą do wynajęcia, zostaniecie o tym powiadomieni!

My tymczasem zabieramy się za pakowanie i planowanie przeprowadzki. Nasze życie znów nabrało rumieńców :)
A i uważajcie, o czym marzycie, bo może się spełnić ;)

Pozdrawiamy!


zdjęcia: www.fraserviewcoop.ca

2 komentarze

Add a Comment

Your email address will not be published. Required fields are marked *